Cóż, co prawda po tłustym czwartku nie ma już śladu, jednak nic nie stoi na przeszkodzie aby zachować przepis na te maleńkie pączusie. I choć to w pączkach kokosowych zakochałam się od pierwszego ugryzienia, te maleństwa zdecydowanie przebijają je urokiem.
Składniki
- 250 g mąki pszennej
- 5 g drożdży suchych
- 125 g mleka
- 25 g cukru
- 1 duże jajko
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżka wódki
- 1 łyżka soku z cytryny
Dodatkowo
- cukier puder do dekoracji
Porcje: pączusiów
Sposób przygotowania
- Mąkę przesiać i wymieszać dokładnie z drożdżami oraz cukrem. Dodać mleko o temperaturze około 45 ºC oraz pozostałe składniki, pod koniec wlewając tłuszcz. Wyrabiać przez kilka minut aż ciast stanie się gładkie i elastyczne.
- Uformować kulę i umieścić w misce oprószonej mąką, przykryć ściereczką. Odstawić w ciepłe, wolne od przeciągów miejsce do podwojenia objętości (60-80 minut).
- Ciasto wywałkować na grubość około 1-1.5 cm i wykrawać pączki foremką (lub szklaneczką) o średnicy około 3 cm. Odstawić do ponownego wyrośnięcia (około 10 minut).
- Pączusie smażyć na oleju rozgrzanym do około 175 ºC do uzyskania złotego koloru. Odsączyć na ręczniku papierowym.
- Gdy pączki przestygną, posypać je cukrem pudrem. Najsmaczniejsze są oczywiście w dniu przygotowania.
Inspiracja: „Moje wypieki i desery”, Dorota Świątkowska